Śp. ks. prał. Edward Chat, jak już to zostało powiedziane, przez 14 lat (1982-1996) był proboszczem tutejszej parafii katedralnej, a po przejściu na emeryturę pozostał tu jako rezydent. Lata jego proboszczowania pozostawiły trwały ślad w pamięci wielu parafian. Chodząc po kolędzie, czy przy innych okazjach mieliśmy okazję słyszeć pełne życzliwości pytania o to jak się czuje, co u niego słychać. W tych wspomnieniach niektóre elementy powracają szczególnie często.
1. Jego zaangażowanie charytatywne. Początki jego proboszczowania przypadły przecież na trudne lata stanu wojennego, dokuczającej biedy i braku podstawowych produktów. Ks. Chat jako proboszcz znacznie rozleglejszej niż obecnie parafii, zaangażowany był w przekazywanie tzw. darów, które płynęły do Polski zza granicy. Produkty żywnościowe czy leki, których nie można było gdzie indziej dostać są pamiętane w wielu rodzinach do dziś.
2. Już kilka miesięcy po swojej nominacji rozpoczął budowę Domu Parafialnego przy ul. Wesołej. To dzieło jednoczyło parafian. Jak mówił ojciec Chat: „Pomagali wszyscy modlitwą, pracą i ofiarnością”. Ten rozległy budynek, który powstawał z myślą o katechizacji dzieci i młodzieży, z biegiem lat zmieniał swoje przeznaczenie, ale zawsze okazywał się bardzo potrzebny i dziś służy nie tylko grupom parafialnym, czy duszpasterstwu młodzieży, ale i innym instytucjom diecezjalnym. Ojciec Chat był bardzo z niego dumny i w nim spędził ostatnie lata swojego życia.
3. Trzeci element to przygotowania do wizyty Ojca św. Jana Pawła II w Kielcach i do koronacji obrazu MB Łaskawej. Śp. ks. Prałat miał pełną świadomość, że uczestniczy w wydarzeniach, w pełnym sensie – historycznych. W jednym z wywiadów powiedział, że poczytuje to sobie za wielką łaskę, iż mógł jako proboszcz witać Jana Pawła II w drzwiach katedry i podawać korony, które ozdobiły wizerunek Matki Bożej i Jej Syna.
4. Wspomnienie osobiste z czasów seminaryjnych. Ks. Chat nie był już ojcem duchownym kleryków, ale był profesorem i czasami był zapraszany do przewodniczenia mszy św. w kaplicy seminaryjnej. Bardzo często, nawet gdy był to tzw. dzień ferialny, wybierał msze o świętych. Z wielkim zaangażowaniem i pasją mówił o tych mniej znanych, albo wręcz zapomnianych świętych i widać było jak dla niego są oni ważni, wręcz bliscy.
Dziś kiedy dziękujemy za życie ojca Edwarda życzymy mu i prosimy Boga, aby mógł cieszyć się towarzystwem świętych, których tu na ziemi czcił, szanował i innym o nich opowiadał.