Znaki Bożej łaski (2)
Cztery sceny męki Chrystusa - wspólnota Kościoła - św. Stanisław
„Za moje złości grzbiet srodze biczują;
Pójdźmy grzesznicy, oto nam gotują
Ze krwi Jezusa dla serca ochłody
Zdrój żywej wody.”
Drodzy bracia i siostry, Czciciele Męki Pańskiej. Z pomocą Łaski Bożej, gromadzimy się w II niedzielę Wielkiego Postu w naszej Jubileuszowej Katedrze. Przez modlitwę gorzkich żali zanurzamy swoje serce i myśli w Męce naszego Pana Jezusa Chrystusa. W wielkopostnym czuwaniu podążamy śladami Jego ostatnich godzin życia. Chwil, w których pełna miłości katecheza Ostatniej Wieczerzy, przeplata się ze zdradą Judasza. Szept modlitwy w Ogrójcu, z wrzaskiem zbliżającej się zgrai oprawców. Pełna pokory postawa Jezusa, z wrogimi oskarżeniami Annasza i Kajfasza. To jednak dopiero początek bolesnych doświadczeń naszego Pana. Sąd Piłata, obojętność Heroda, pełen agresji tłum wydaje na śmierć niewinnego człowieka. Zanim jednak życie Boga opuści ziemię, oprawcy znęcają się nad niewinnym Barankiem. Smagane biczami ciało, cierniowa korona, sina od uderzeń twarz są dowodem nieludzkiej ręki ludzkiej istoty. Jak bardzo grzech potrafi zniekształcić pełną dobra człowieczą naturę.
Posłuchaj:
Dziękując Bogu za dar 850 – lecia kieleckiej Katedry patrzymy na dziedzictwo wiary otrzymane od naszych praojców. Te mury, wnętrze, wystrój są milczącymi świadkami ludzkich radości, zawierzeń jak i bolesnych doświadczeń. Tego wszystkiego, co jest częścią składową ludzkiego życia. Te wszystkie sprawy, niczym w soczewce, skupia obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie. To jedno Serce, które rozprowadza życiodajną krew tym wszystkim, którzy zapragną przyjść do źródła. Również więc i my, świadomi naszych ludzkich ułomności, przybliżamy się do miejsca łaski, aby tu zakosztować wody życia.
Przez tegoroczne rozważania pasyjne prowadzą nas święci i błogosławieni, związani w mniejszym bądź większym stopniu, z dziedzictwem tej świątyni. To właśnie ich życie, postawa, wybory były odbiciem oblicza Chrystusa. Tego pełnego odwagi, nadziei, pokory ale i cierpienia. To właśnie oni wskazują na miejsca, przestrzenie, które są znakami Bożej Łaski. W ubiegłym tygodniu, naszym wielkopostnym zamyśleniom, towarzyszył bł. Wincenty Kadłubek. Najprawdopodobniej to on, jako biskup krakowski, konsekrował tę świątynię. Uczynił z niej Dom Boży, aby w tu Dobry Ojciec chronił swoje dzieci. Przed grzechem, zwątpieniem, potępieniem. Osoba błogosławionego Wincentego kieruje nasz wzrok na ołtarz, miejsce bezkrwawej Ofiary Chrystusa. To na nim wyryte jest pięć krzyży, niczym pięć głębokich ran z ciała Jezusa. Krzyż i ołtarz jednoczą w sobie obecność osoby Chrystusa. Z nich wypływa życie. Najświętsza Krew, która przez odkupieńczą śmierć, obmyła ludzkość z grzechu. Sakramenty święte, które niczym duchowy pokarm rodzą w nas życie wieczne. Te dwie przestrzenie łączą się przez posługę kapłana. Prezbiterów, biskupów tych których, ta Katedra, Matka wszystkich Kościołów diecezji, od wieków rodzi czyniąc ich pasterzami na wzór Chrystusa. Sakramenty to znaki, przestrzenie w których dotykamy żywej obecności Jezusa.
Kolejnym orędownikiem, który ukaże nam znaki Bożej Łaski jest św. Stanisław ze Szczepanowa. Choć bezpośrednio nie związany z murami tej świątyni, to jego duchowa obecność towarzyszy nam od wieków. Przede wszystkim jest głównym patronem naszej diecezji. Zanim została utworzona, dziedzictwo biskupów krakowskich, miało znaczący wpływ na ziemię Świętego Krzyża. W nawie północnej naszej katedry, znajduje się Tryptyk Łagiewnicki. Gdy dziś spojrzymy na niego widzimy cztery sceny męki Chrystusa – biczowanie, cierniem koronowanie, dźwiganie krzyża, śmierć. Jego wnętrze ukrywa scenę ukoronowania w niebie Maryi. Obok postać św. Wojciecha i św. Stanisława. Podążmy więc śladem życia tego świętego męczennika. Zobaczmy jaki znak Bożej łaski przynosi nam jego osoba. W jaki sposób on zjednoczył się ze słowem, życiem, męką i śmiercią swojego Mistrza, Jezusa Chrystusa?
Św. Stanisław, biskup krakowski staje przed nami jako odważny obrońca dobra wspólnego i ładu moralnego. Sprzeciwiając się królowi, ponad swoje życie postawił dobro wspólnoty, Ojczyzny, Kościoła i poddanych. Upominając się o ich prawa stał się tarczą w którą śmiertelny cios zadał mściwy władca. Jego ciało okrutnie po śmierci potraktowane wchłonęło złość oprawców. Dziś, kiedy w to niedzielne wielkopostne popołudnie, rozważamy mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa, widzimy jak bardzo święty Stanisław upodobnił się do swego Mistrza. Prowadząc życie ewangeliczne zjednoczył się z Nim w pełni przez męczeńską śmierć. Podzielił los cierpiącego Sługi Jahwe z księgi proroka Izajasza: Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Krew św. Stanisława, która spłynęła po ołtarzu, stała się życiodajnym odrodzeniem ładu moralnego Ojczyzny. Krew Jezusa, której krople dotknęły ziemi, odrodziła człowieka do nowego życia. Otworzyła nam bramy nieba. Jednocześnie dała początek wspólnocie Kościoła.
Patrząc na Ciebie Jezu, umęczony, cierniem koronowany, srogo biczowany, widząc na przestrzeni wieków rzesze męczenników, pytamy siebie o nasz szacunek do wspólnoty. Ojczyzny, Kościoła, rodziny. Tych przestrzeni, które dają nam bezpieczeństwo, życie, wychowują i kształtują sumienie. Nasze życie to kolejny element ich potężnej budowli czy zlepek egoistycznych marzeń? Dziedzictwo krwi, pracy, wartości naszych praojców, poprzedników czy drzewo z podciętymi korzeniami? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w przestrzeniach w których się poruszamy. W wyborach jakich dokonujemy. Wartościach jakimi żyjemy. Empatii którą odczuwamy.
Pośród wielu wspólnot, w jakich jesteśmy, wspólnota Kościoła jest miejscem gdzie Pan Bóg działa najskuteczniej. Jest ona znakiem Jego obecności i Łaski. To jej fundament zbudował Chrystus swoim nauczaniem. Ludzkie nasze ułomności dopełnił Odkupieńczą Męką i Śmiercią na krzyżu. Tchnieniem mocy Ducha Świętego dał jej życie.
Jak dwa tysiące lat temu apostołowie, tak i my dziś jesteśmy zaproszeni do bycia uczniem Jezusa. Tym, który doświadcza Jego obecności, słucha Jego słowa, widzi Jego znaki i cuda a także potrafi przyjąć wymagania ewangelii. Grono Dwunastu stało się pierwszą wspólnotą Jezusa. To oni, usłyszawszy słowa: Pójdź za Mną, otrzymali dar nowego życia. Wydarzeń, chwil, słów, które formowały ich serca i umysł. Uczyły miłości i przygotowywały do tej najważniejszej próby, ostatnich godzin życia Jezusa. Dziś nas Chrystus zaprasza do wspólnoty Kościoła. Słowami kapłana: Ja Ciebie chrzczę.. jesteśmy odrodzeni do nowego życia. Drogi, na której księga ewangelii jest pierwszym podręcznikiem miłości Boga i bliźniego.
Podążając wraz z apostołami śladami Jezusa, widzimy jak różne były ich doświadczenia, historie, oczekiwania. Szymon Piotr, którego odwaga stąpania po wodzie, przeplata się z pełnymi strachu słowami: Nie znam tego człowieka. Jan wierny po krzyż oddany przyjaciel Jezusa i świadek pustego grobu. Mateusz, nawrócony celnik, który uczy, ze nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci którzy się źle mają. Tomasz, który dopiero dotknięciem przebitego boku daje wiarę w cud Zmartwychwstania. Andrzej, Jakub, Filip, Bartłomiej, Jakub Młodszy, Szymon, Juda Tadeusz oraz Judasz. Ten który miał pieczę nad trzosem. Darzony zaufaniem przez pozostałych. Ten, który uległ pokusie szatana. To grono dwunastu. Imiona pierwszej wspólnoty Jezusa.
Dziś Kościół zapisuje imiona swoich dzieci w sakramencie chrztu. Włącza do wspólnoty jak Jezus swoich apostołów. Również i tu, jak to miało miejsce w gronie dwunastu, są różne doświadczenia, historie, oczekiwania. Tym jednak co łączy we wspólnej drodze jest osoba Jezusa. Pasterz, który wychowuje, umacnia, leczy, staje w obronie a nawet oddaje życie za swoje owce. Takim pasterzem był św. Stanisław, a także rzesze ludzi oddanych Bogu i Kościołowi na przestrzeni wieków. Każda wspólnota ma swoich Mistrzów. Heroicznych, pełnych poświęcania, wytrwałych, gotowych do największej ofiary bohaterów. Oddanych Ojczyźnie patriotów, poświęcających się rodzinie matek i ojców, kochających Kościół świętych i błogosławionych. Tym co łączy ich serca jest miłość. Ten największy skarb, ta katecheza, którą dał nam Jezus w ostatnich godzinach swego życia.
Dziś, kiedy zatrzymujemy się przy wspólnocie Kościoła, widzimy obecnego w Niej Chrystusa, który niczym głowa jednoczy wszystkie części ciała, by współgrając ze sobą służyły sobie nawzajem. Zawsze cierpienie, niespodziewana sytuacja jest próbą dla każdej wspólnoty i tych, którzy ją tworzą. Taką próbą dla Apostołów był krzyż Jezusa. Taką próbą dla nas są trudności i wyzwania jakie przynosi życie. Dziś kiedy rozważamy drugą część gorzkich żali widzimy Piotra, który za pojmanym Jezusem idzie na dziedziniec Arcykapłanów. Ogarnięty lękiem po trzykroć Go się wypiera. Świadomy swojego błędu: Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. Te łzy żalu są dla niego zbawczym obmyciem. Pozwalają dotknąć głębi swojej słabości i przyjąć Boże przebaczenie. Wspólnota Kościoła jest szkołą Bożego Miłosierdzia. Widząc swoją ułomność, doświadczamy jaką moc mają słowa Chrystusa: Nikt Cię nie potępił i ja Cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej. Odrodzeni do nowego życia dzielimy się darem przebaczenia z bliźnim, zamykając bramy swego serca poczuciu nienawiści.
Jan Apostoł oddany uczeń Chrystusa, jako jedyny z uczniów wytrwał pod krzyżem. Jego opiece Chrystus powierza najcenniejszy skarb – Matkę. Niczym ostatnia wola, którą w chwili agonii wyszeptuje umierający najwierniejszemu przyjacielowi. Dla wspólnoty Kościoła postawa Jana jest lekcją wierności. Wzajemnej pomocy, gdy przyjdzie choroba, zwątpienie, niepoodziewane zdarzenie. Wówczas pełen odwagi wzrok, pomocne dłonie, hojne serce zapalają światło nadziei w mrocznym pokoju zwątpienia. Zachęca nas święty Paweł: Jedni drugich brzemiona noście.
Pierwsze spotkanie celnika Mateusza z Jezusem było jego narodzinami do nowego życia. Skołatane grzechem serce, znalazło wreszcie ukojenie. Wspólnota Apostołów stała się jego nowym domem. Otwarte serce wspólnoty Kościoła oczekuje na tych którzy się źle mają. Doświadczeni życiem chcą przylgnąć do Jezusa, by On opatrzył ich krwawiące rany. A wówczas to co było śmiercią staje się życiem. Niczym wskrzeszenie dziecka w domu Jaira: Talitha kum – tobie mówię wstań.
Te ostatnie godziny życia Jezusa to czas próby także dla Judasza. Do ostatniej chwili jego serce walczy. Wewnętrznie rozdarty skazuje się na śmierć. A przecież w dniu wyboru na apostoła zaczął swoje życie z Jezusem podobnie jak Piotr i pozostali uczniowie. Jego imię wśród dwunastu brzmiało tak samo wiarygodnie jak pozostałe. Nie urodził się przecież złodziejem ani zdrajcą. Był nadzieją dla Jezusa jak reszta apostołów. Mógł zostać świętym. Stało się inaczej. Smutna jest historia Judasza. Nie tylko zdradził Mistrza, ale zdradził też swoje powołanie i misję. Naturą jego grzechu była pycha. Przedłożył swoje plany ponad plany Boże. Oddalił się od wspólnoty uczniów i pogrążył w samotności.
Moi drodzy dziś kiedy widzimy wspólnotę Kościoła, jako znak Bożej Łaski, warto zapytać o moje w niej miejsce. Odpowiedź daje nam życie. Im bliżej Chrystusa, jego słowa, jego krzyża, tym bliżej bliźniego. Tego który wraz ze mną tworzy życie Kościoła. Tego z którym jestem związany życiodajną łaską płynącą od Chrystusa.
Panie Jezu, ukryty w Najświętszym Sakramencie. Dziękujemy Ci za dar wspólnoty Kościoła. W Niej odnajdujemy Ciebie, obecnego w sercach naszych braci i sióstr. Tych, którzy budują swoje życie na słowach Twojej ewangelii. Dziękujemy Ci za dar świętego Stanisława. On upominając się o dobro wspólne zjednoczył się z Tobą w męczeńskiej śmierci. Prosimy Cię, aby nasze wspólnoty były miejscem Twojej obecności. Przestrzenią duchowego wzrostu, który przez zasługi Twej zbawczej męki doprowadzi nas do życia wiecznego. Amen.