Znaki Bożej łaski (6)
Ołtarz ukrzyżowania Pana Jezusa - kapłaństwo - bł. Józef Pawłowski
„Okrutnym katom posłusznym się staje,
Ręce i nogi przebić sobie daje
Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi,
Zbawca nasz drogi.”
Drodzy w Chrystusie Panu bracia i siostry, czciciele Męki Pańskiej. Wydarzenia Niedzieli Palmowej rozpoczynają Wielki Tydzień. Bo oto dziś u bram Jeruzalem Chrystus jest witany jako król. Zewsząd brzmi radosne: Hosanna Synowi Dawidowemu. Ten sam król, kilka dni później usłyszy arcykapłański wyrok: Winien jest śmierci i wrzask wzburzonego tłumu: Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj! Ten Król, z koroną cierniową na głowie, prowadzi nas na Wzgórze Golgoty. Tam dokonuje się sąd nad światem. Nieprawość grzechu zostaje pokonana bezgraniczną miłością. Potęga zła, której podlegał człowiek, zostaje skruszona odkupieńczą męką i śmiercią Zbawiciela. Testament słów, czynów Jezusa zostaje opieczętowany kroplami Jego Najdroższej Krwi. Przebity bok, wszechobecna po śmierci cisza, złożone do grobu Ciało zdają się obwieszczać koniec. Zatoczony kamień ma zatrzeć ślady ziemskiego życia Jezusa. Pozbawić nadziei tych, którym pozostawił katechezę swego życia. Poranek Wielkanocy objawia prawdę. Żaden ziemski grób nie pochłonie tego co zapisane w ludzkich sercach i pamięci.
W tegorocznych kazań pasyjnych towarzyszą nam święci i błogosławieni związani z dziedzictwem naszej Jubileuszowej, 850 – letniej katedry. Dziś przed naszymi oczyma, historia stawia błogosławionego księdza Józefa Pawłowskiego. Urodzony w 1890 roku w Proszowicach, w wieku 16 lat wstępuje do Seminarium Duchownego w Kielcach. Po otrzymaniu święceń kapłańskich, kończy zagraniczne studia i wraca do Kielc, by zostać wykładowcą i wicerektorem rodzimego seminarium. Przez ponad 20 lat formuje alumnów. Jak podają kroniki był wychowawcą pełnym ciepła, uśmiechu i wyrozumiałości. Jego dobre serce było wrażliwe na trudne warunki materialne podopiecznych. Czas nowonarodzonej Ojczyzny niósł wiele wyzwań. Mimo to zdobywał jakoś fundusze aby posyłać słabszych i chorych alumnów na leczenie do sanatorium i potrzebne leki. Tworzył ze swoimi podopiecznymi dom, w którym mieszkał Bóg w tabernakulum jak i w sercach domowników. Zapewne w takim duchu był wychowany. Jak pisze w swoich wspomnieniach, rodzice byli ostoją wiary i uczciwości. Ich wielodzietna rodzina była dla Józefa pierwszą szkołą miłosierdzia i wzajemnej pomocy. To doświadczenie domu rodzinnego, pełnego gwaru i radości, nosił w sercu i dzielił się tym bogactwem z wychowankami.
Lata posługi seminaryjnej księdza Józefa przypadają na czas tworzenia się młodej, niepodległej Ojczyzny. Ówczesny biskup Ordynariusz Augustyn Łosiński nazwał seminarium bijącym sercem diecezji. Bo to właśnie tu młodzi adepci kształtowali serca w duchu wiary i miłości Ojczyzny. Tej postawy ksiądz Pawłowski, przykładem życia uczył swoich wychowanków.
W czasie jego posługi, kaplica seminaryjna przeszła gruntowny remont. W jej centrum został umieszczony witraż z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego. Tego obarczonego ludzkim grzechem. Tego, który z miłości do człowieka oddaje życie. Tego, który wybacza swoim oprawcom. Ten wizerunek i postawa Chrystusa od tej pory wiernie będą towarzyszyć kapłańskiemu sercu księdza Józefa. Przygotowując go do jego drogi krzyżowej.
Moi drodzy, dziś kiedy rozważamy III część Gorzkich Żali stajemy na Wzgórzu Golgoty. Patrząc na krzyż Jezusa, myślimy o naszych doświadczeniach cierpienia. Tym wszystkim, co przyniosło życie. Łzach wylanych w samotności, bólu skołatanego serca ale i pełnej ufności modlitwy zawierzenia Bogu. Cierpienie zjednoczone z Chrystusem nabiera nowego znaczenia. Choć odbiera siły to rodzi życie. Niczym ziarno rzucone w rolę, które obumarłszy wydaje plon.
Kolejnym etapem w życiu księdza Pawłowskiego jest objęcie funkcji proboszcza parafii Katedralnej. Ma to miejsce w listopadzie 1939 roku. Jego kapłańskiemu sercu ponownie towarzyszy Chrystus Ukrzyżowany. Ten umieszczony w nawie północnej naszej świątyni. Kiedy spojrzymy na ten ołtarz widzimy Chrystusa umierającego na krzyżu na tle widoku Jerozolimy. Obok są umieszczone figury świętej Weroniki i rzymskiego żołnierza, który przebił bok Jezusa. Poniżej sceny ukrzyżowania znajduje się tabernakulum. Miejsce wiecznej obecności Jezusa. Ten ołtarz łączy, podobnie jak Wzgórze Golgoty, łączy w sobie śmierć i życie. Śmierć, bo na krzyżu umiera Chrystus. Życie, bo Ci którzy przyjmują Najświętsze Ciało Jezusa już dziś otrzymują zadatek nieba. Błogosławiony ks. Pawłowski zapewne nieraz przy tym ołtarzu sparował Eucharystię i wpatrzony w krzyż trwał na modlitwie. Już wtedy przygotowywał swoje kapłańskie serce do zjednoczenia z męką i śmiercią Chrystusa.
Dziś kiedy przychodzimy przed ten krzyż, niczym apostoł Jan czy wierne niewiasty klękamy przed Chrystusem dawcą życia. Przez modlitwę otwieramy Bogu nasze serce, pełne troski i codziennych zmagań. Jednoczymy krzyże swojego życia z tym Najświętszym na którym umarł Jezus. Z niego płynie odwaga i siła do ufnego podążania z Bogiem. Wierna obecność Matki, dodaje nam wsparcia. Bo ona jest zawsze przy swoich dzieciach.
Patrząc na ukrzyżowanego Zbawiciela myślimy też o swoich grzechach. Tych, które poniósł Chrystus w ciężarze krzyża na Wzgórze Golgoty. Tych, które wpijały się w Jego skroń niczym korona cierniowa. Tych, które srogim biczowaniem, poszarpały Jego Najświętsze Ciało. Widząc, że i my przyłożyliśmy rękę do wydarzeń Wielkiego Piątku, pozostaje nam tylko prosić o Miłosierdzie. Niczym syn marnotrawny, wracający do Ojca. Ojca, który z otwartymi ramionami czeka na powrót swego ukochanego dziecka. Taka też scena zobrazowana jest na ścianie obok ołtarza z ukrzyżowanym Chrystusem.
Okres posługi ks. Pawłowskiego jako Proboszcza parafii Katedralnej przypadł na trudny czas pierwszych miesięcy II wojny światowej. Mając dobre i wrażliwe serce, pozostał ze swoimi wiernymi i prowadził ofiarną działalność charytatywną. Jak podają świadkowie, niczym do Chrystusa, cisnęli się do niego ludzie. Karmił zgłodniałych, dawał im ubrania, starał się dla nich o przepustki. Udzielał rad, wskazówek i zawsze każdemu zalecał ufność i całkowite zdanie się na Bożą Opatrzność. Uratował wielu Żydów, wystawiając im dokumenty kancelaryjne. Postarał się o status kapelana więzienia przy ulicy Zamkowej. Uwięzionym tam polskim żołnierzom przynosił Chrystusa. Pomagał im materialnie, duchowo, przemycał listy do rodzin. Narażał swoje życie. Był człowiekiem odważnym, mimo że widział skutki bestialskich tortur okupanta. Te warunki więzienne, które przyszło mu doświadczyć przygotowywały go, do wydarzeń, które staną się udziałem jego życia.
Ks. Józef, jako oddany Bogu kapłan, w głoszonych w tej katedrze homiliach zachęcał do pomocy bliźnim w imię miłości Boga i drugiego człowieka. Niemal każde jego kazanie było nacechowane troską o Ojczyznę. Jego słowa były tożsame z czynami. Ówczesny biskup kielecki Czesław Kaczmarek w liście do wiernych z 1940 roku zachęcał: Przychodzi do was Jezus Chrystus z Pomorza i Poznania, ze Śląska i ziem wschodnich. Powiedźcie jak mawiali wasi Ojcowie: Gość w dom, Bóg w dom. Gdy gość taki udręczony przybywa podajcie mu swą dłoń. W tym duchu działał również ks. Pawłowski. Organizował mieszkania, odzienie, jedzenie dla wysiedleńców. W jego kapłańskim sercu było miejsce dla każdego, kto prosił o pomoc.
Patrząc na życie Jezusa, widzimy jak wielu wrogów śledziło Jego czyny i słowa. To ich złość przyczyniła się do wydarzeń ze Wzgórza Golgoty. Działalność ks. Józefa była bacznie śledzona przez okupanta. Miłość do Boga i Kościoła, miłość do Ojczyzny i człowieka stała się powodem jego aresztowania przez gestapo 10 lutego 1941 roku i osadzenia w więzieniu w Kielcach. Liczne przesłuchania, zeznania fałszywych świadków obciążają winą ks. Józefa. Dwa miesiące później 15 kwietnia został przewieziony z Kielc do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Niedługo potem, bo 4 maja tegoż roku, został przetransportowany do obozu w Dachau. Czyż fałszywych świadków nie brakowało w procesie Chrystusa? Kiedy Jezus stawał przed sądem Annasza i Kajfasza? Kiedy Piłat uwierzył słowom arcykapłanów i starszych? Kiedy Judasza skusiły srebrniki? Wszystkie te sytuacje pokazują, jak bardzo łatwo skazać niewinnego. Tym bardziej, że jego życie, słowa, działalność są solą w oku oprawcy. Tak też to ma miejsce w osobie księdza Józefa Pawłowskiego.
Moi drodzy, poznając posługę dzisiejszego patrona łatwo zobaczyć jak był przeniknięty Chrystusem. Patrząc na osobę Błogosławionego księdza Józefa Pawłowskiego widzimy kapłaństwo jako znak Bożej Łaski. Tego daru, który przyjęty z miłością, pozwala promieniować światłem ewangelii, dla tych, którzy znaleźli się w mrokach świata.
Obóz koncentracyjny w Dachau jest ostatnim miejscem pobytu naszego kapłana. Dla wielu duchownych, tam uwięzionych była to ostania droga prowadząca na miejsce śmierci. Oni, okrutnie torturowani, morzeni głodem, doświadczali niczym Chrystus srogiego bicza oprawców i bolesnej korony cierniowej. Ich kapłańskie serce jednoczyło cierpienie z sercem umęczonego Jezusa. Wielu z nich, idąc dzień za dniem stacjami drogi krzyża przybliżającej do miejsca wyroku, nie tracili nadziei. Modlitwa, spowiedź, wzajemne wsparcie jednoczyło osadzonych tam więźniów. Taką osobą był ks. Pawłowski. Jak podają świadkowie do końca zachowywał postawę wewnętrznej ufności. Na tle obozowej gehenny, przesiąkłej iście szatańskim niepokojem, walką o życie i straszliwym głodem – to było bardzo wiele. Gdzie było źródło twych sił i odwagi księże Józefie? Przecież nie raz, przychodząc jako kapelan do kieleckiego więzienia, widziałeś tortury i śmierć osadzonych. Czy nie lękałeś się że i tak wobec ciebie postąpią? Odpowiedź znajdziemy w głębi twego kapłańskiego serca. Widzimy tam krzyż, który od początku towarzyszył twojej kapłańskiej posłudze. Chrystus ukrzyżowany z witraża w kaplicy seminaryjnej jak i ten w ołtarzu bocznym kieleckiej katedry. To w ich bliskości sprawowałeś Eucharystię, jednocząc swoje serce z sercem Jezusa włócznią przebitym. Kiedy fałszywie oskarżony, przyjąłeś wyrok na swe ramiona i udałeś się w obozową drogę krzyżową, byłeś przygotowany przez modlitwę i zawierzenie na wydarzenia ze Wzgórza Golgoty. Jak wspomina twój współbrat z obozowej celi, ówczesny kleryk a późniejszy biskup Kazimierz Majdański: Dzień przed śmiercią ks. Pawłowski był z nami w izbie. Rozmawialiśmy na temat dla nas najważniejszy, mianowicie o możliwościach końca obozowej makabry. Ks. Pawłowski powiedział: Pan Bóg jest dobry. Z najbardziej beznadziejnych sytuacji zawsze znajdzie niespodziewane, radosne wyjście. Zobaczycie nie pozwoli nam długo czekać na wyzwolenie. Ten przedśmiertny tekst modlitwy, to testament duchowy ks. Józefa. Jego ufne, kapłańskie serce, zjednoczone z Bogiem, choć miało przeczucie zbliżającego się wyroku, doskonale znało tajemnice Wielkiego Piątku. Śmierci, która rodzi życie. 9 stycznia 1942 roku ks. Józef Pawłowski zginął śmiercią męczeńską. Jego ciało zostało spalone. Tak jak wielki kamień od grobu miał pozbawić apostołów słów i życia Jezusa, tak piec krematorium miał zatrzeć pamięć o heroicznym kapłanie.
Poranek Wielkanocy jest triumfem Zmartwychwstania. Jezus pokonawszy śmierć otwiera nam życie wieczne. Dzień beatyfikacji ks. Józefa Pawłowskiego był jego uroczystym wyniesieniem na ołtarze. 13 czerwca 1999 roku Ojciec Święty Jan Paweł II włączył go do grona 108 polskich błogosławionych męczenników II wojny światowej. Pamięć o jego posłudze wpisała się w karty męczeństwa Kościoła i serca jego wiernych czcicieli.
Moi drodzy, dobiega końca czas naszych tegorocznych rozważań pasyjnych. Historia naszej Jubileuszowej Katedry prowadziła nas przez wieki, ukazując znaki Bożej Łaski.
Panie Jezu, ukryty w Najświętszym Sakramencie dziękuję Ci za możliwość zagłębienia się w tajemnice Twego cierpienia. Krzyża zjednoczonego z ludzkim losem. Tobie zawierzam uczestników, wiernych słuchaczy, tegorocznych nabożeństw Gorzkich Żali. Błogosław ich i otaczaj opieką. Dziś w osobie błogosławionego księdza Józefa Pawłowskiego ukazałeś kolejny znak Twojej łaski – kapłaństwo. W tej posłudze, Ty stajesz się bliski ludziom. Kapłańskie serce zjednoczone z Twoim jest odblaskiem Twego życia, nauczania i cierpienia. Ucz nas wiernej modlitwy za duszpasterzy, abyśmy i my po trudach ziemskiego życia zjednoczyli się z Tobą. Prosimy o to przez przyczynę dzisiejszego patrona: Błogosławiony księże Józefie Pawłowski – módl się za nami.